czwartek, 4 marca 2010

Przyleciały kosy do mojego ogrodu

Nie wiem jak tam u Was z ptactwem,ale do mojego ogrodu przyleciała dzisiaj parka kosów.
Śliczne ptaszki z pomarańczowymi dziobkami i czarnymi piórami.Rozsiadły się wygodnie na jabłoni i zaczęły ptasią rozmowę.



Były tak bardzo zajęte swoimi trelami,że nie zauważyły zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Tymczasem ich śmiertelny wróg kot dachowiec zwany Finą,sadłem,tudzież księżniczką podstępnie zakradł się na gałązki jabłoni.



Atak był natychmiastowy i niestety jeden kos trafił w ostre pazury drapieżnego kota.



Szczęście w nieszczęściu byłam na miejscu tego jakże tragicznego zdarzenia i odgoniłam wstrętne kocisko.Kos uwolniony z śmiertelnej pułapki wzbił się w powietrze cały i zdrowy i razem ze swoją ''kosową'' partnerką odfrunął do karmnika.



Uwielbiam kosy! Zawsze w lecie,kiedy tylko skoszę trawnik pojawiają się one w moim ogrodzie.Przylatują do tego świeżo skoszonego trawnika i coś tam w nim grzebią,łowią,polują.Śmiesznie to wygląda,kiedy tak intensywnie pracują.
Czekam na nie z niecierpliwością:)
Materiałowe kosy zawisną na moim tarasie w towarzystwie ....no właśnie w czyim towarzystwie?... niebawem już się dowiecie:)

10 komentarzy:

  1. super..... zas ci zazdroszcze ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kosy - jak żywe, też uwielbiam ptaki :)jomo

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna historia, dobrze, że kot nie "upolował" kosa i nie uciekł z nim w dal....
    dziękuję za link do kursorów, nawet bym nie wpadła na to, że jest taka strona i możliwość zmiany :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jak ten kot, w miniaturce myślałam, że prawdziwe :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Po obejrzeniu pierwszego zdjęcia bylam przekonana, ze ptaki są prawdziwe:)
    Fajny pomysł

    OdpowiedzUsuń
  6. Fenomenalnie sfilmowana historyjka :) Kotek wczuł się w rolę niesamowicie :) Dobrze, że ptaszki nie ucierpiały - są niesamowicie realistyczne, przepiękne!
    P.S.
    Biedroneczka zamiast kursora też mnie rozbraja :D :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za miłe słowa:)
    Kot faktycznie wczuł się w rolę...chociaż wcale nie zatrudniłam go jako aktora.
    Nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak znalazł sie nagle na tym drzewie i połapał mi moje ''kosowe''modele;)
    Pozdrawiam wszystkich:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie to sobie wymyśliłaś moja droga :-)a kot dał się nabrać i pewnie mu teraz głupio.

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne są, takie słodziaki, pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń