poniedziałek, 6 grudnia 2010

Beskid Sądecki

Zamarzył mi się konik na biegunach,a raczej koniki bo mam  zamiar uszyć ich więcej.
Na razie jest jeden,który już wisi na kominku.
Szablon wykombinowałam sama odrysowując konika z ekranu komputera,a później to już było z górki;) szycie i wypychanie.
Cieszy mnie ten konik jest taki słodki:)







Miała to być sentymentalna podróż do źródeł czyli do początku mojej miłości do gór i pieszych wędrówek.
Dawno dawno temu jeszcze w czasach szkolnych łaziłam beskidzkimi szlakami i chłonęłam jak gąbka piękno tamtejszej przyrody.
Teraz ,kiedy mam już swoją rodzinę postanowiłam podzielić się wrażeniami z tamtych lat i zaprowadzić w te same strony moje dzieciaki.Moim celem było pokazanie im kapliczki na Hali Jaworzyna,która jakoś szczególnie utkwiła w mojej pamięci.

Wyruszyliśmy z Łomnicy Zdroju niebieskim szlakiem na Halę Łabowską



Pogoda wspaniała chociaż wieje halny jest ciepło i przyjemnie.Wprost wymarzone warunki na wędrówki.
Początkowo szlak pnie się ostro do góry, przez co droga wydaje się bardziej ciekawa chociaż nieco męcząca.
Wreszcie wychodzimy z lasu na Halę Groń...a tam cudowna polska jesień czerwona,pomarańczowa i brązowa.Sucha trawa ma swój urok idzie się po niej jak po miękkim dywanie.





W dali widać Tatry,który wyłaniają się z chmur i porannej mgły.



Wreszcie po 2 godz. docieramy do schroniska na Hali Łabowskiej.Próbuję odnaleźć obrazy z dawnych lat....ale jakoś trudno mi.Zobaczcie ...mówię do dzieci -to tam paliliśmy ognisko,a w tym pokoju nocowałam wskazuję na okienko znajdujące się na pięterku.Niby wszystko takie jasne i niezmienne,ale jakieś takie inne przydymione.Trochę smutno mi bo nie mogę odnaleźć dziewczyny z tamtych lat... tak jakbym czekała ,że zaraz wybiegnie mi na spotkanie roześmiana i beztroska...ale tak się wcale nie dzieje.

Ruszamy dalej na Pisaną Halę,a stamtąd na Halę Jaworzyna,gdzie znajduje się ''moja'' kapliczka.
Idę przepełniona wspomnieniami i nadzieją,że zobaczę coś co pomimo upływu lat ciągle tkwi pod moimi powiekami.Obrazy,które na stałe zapisały się w mojej pamięci...dziś pragnę je znowu zobaczyć na żywo.


Jednak z każdym kolejnym krokiem ,który przybliża mnie do celu czuję coraz większe rozczarowanie.Nie poznaję szlaku,krajobrazu...i chociaż nadal jest tu cudownie to jednak nie są już moje obrazy.Może wydać wam się to nieco dziwne,ale wpadłam w lekką depresję ...swoim dzieciom chciałam pokazać coś czego już dziś nie ma!.Nie ma już pięknych Hal porośniętych pożółkłą jesienną trawą w zamian są drzewa i lasy,których dawniej tu nie było.Kapliczka,którą zachwyciłam się paręnaście lat temu też wydaje się taka zwykła pozbawiona dawnego uroku.





Zrozumiałam tam na miejscu' ''że niebezpiecznie jest wierzyć,że coś trwa wiecznie"
W tamtej chwili słowa tej piosenki uderzyły we mnie z całą swoją brutalnością.
Patrze na dzieci ,które beztrosko biegają po hali i myślę,że dla nich to właśnie ten dzisiejszy obraz będzie tym najpiękniejszym i tym ,które one będą nosić w swojej pamięci.

''Popatrz jak wszystko szybko się zmienia, coś jest a później tego nie ma
człowiek jest tylko sumą oddechów, wiec nie mów mi że jest jakiś sposób
chciałbym coś wiedzieć teraz na pewno, to moja udręka, to jej sedno
wiem tylko że wszystko się zmienia, coś jest a później tego nie ma
to nie ściema, każda historia ma swój dylemat, ma swój początek i koniec jak poemat
nowy temat kreci i nęci a później umiera, nic nie trwa wiecznie
niebezpiecznie jest wierzyć w to że coś trwa wiecznie
dobre momenty jak fotografie zbieram w swej głowie jak w starej szafie.''



Pora wracać do domu.Moja sentymentalna podróż dała mi wiele do myślenia.



6 komentarzy:

  1. Rzeczywiście przyjemny widok :) Czekam na inne konie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się marzą takie koniki :-)
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam http://ankarcraft.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajniusi ten konik :-) I mam biedroneczkę u Ciebie na blogu zamiast strzałki, ale fajnie hi hi

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo, jak mnie długo u Ciebie nie było - przyznam się, że zapomniałam, że kiedyś często zaglądałam na Twój blog - czas to nadrobić :)


    konik świetny - sama ostatnimi czasy zastanawiałam się, czy przypadkiem sobie jakiegoś nie uszyć - wszak maszyna i fajne materiały są dostępne

    OdpowiedzUsuń