Coraz mniej czasu na robótki i kreatywne cudaczki-dziwaczki:(...wiem wiem każda z nas tak mówi,ale u mnie to jakiś mega kołowrotek praca,dom i tak w kółko.
W całej tej bieganinie i krzątaninie życia codziennego zatęskniłam jednak za szydełkiem.Odgrzebałam zakurzony już nieco robótkowy koszyczek i zabrałam się za kończenie moich biedactw,które leżą tak już w tym koszyku od czerwca.
Moim zamiarem było stworzenie pary młodej,jako dodatku do ślubnego prezentu ale....ślub minął już dawno,a miśków jak nie ma tak nie ma.
Zatem dość lenistwa i wyrzutów sumienia,dość smutnych spojrzeń koralikowych ocząt...pora zakończyć to co się kiedyś zaczęło:)
3 mam kciuki za mobilizację :) i za wolny czas
OdpowiedzUsuńJak się cieszę,że wróciłaś . Zatęskniłam za twoimi misiakami;))
OdpowiedzUsuńJak zrobić takie szydełkowe maleństwa, z tyloma detalami, pozostanie dla mnie tajemnicą na zawsze... a Ty jesteś w tym świetna. Czekam więc na tę Parę Młodą :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do blogowej zabawy "Lubie" - szczegoly u mnie na blogu:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo wymiękłam:) Świetne!
OdpowiedzUsuńCudneee...słodziaki. Ich oczka mówią : " Weź mnie !"
OdpowiedzUsuńsa przeurocze-zreszta jak zawsze...i te nochale:)
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki zaglądają z koszyczka
OdpowiedzUsuńale słodkie mordeczki - aż mam ochotę je wycałować :)
OdpowiedzUsuń